Myślenie z wyprzedzeniem
Europa Centralna wydaje się oazą spokoju w porównaniu z krajami Europy Zachodniej.
Wszyscy fakt ten tłumaczą dość prosto, jako efekt śladowego zaangażowania banków, firm ubezpieczeniowych i funduszy inwestycyjnych w „toksyczne” aktywa. Kryzys, o ile ma dotknąć kraje naszego regionu, będzie związany z odpływem zagranicznego kapitału lub ze skutkami recesji gospodarczej naszych zachodnich partnerów handlowych.
Odpływ kapitału najlepiej widoczny jest na giełdach papierów wartościowych. Proces ten, chociaż dla wielu inwestorów bardzo bolesny, nie zakłóci jednak funkcjonowania lokalnych rynków finansowych. Bardziej dotkliwe skutki mogą spowodować zahamowanie inwestycji bezpośrednich i istotne zmiany w strukturze dopływu zagranicznych środków finansowych. Z tej perspektywy ważne jest pytanie, czy potencjalny odwrót inwestorów nastąpi en błock ze wszystkich krajów naszego regionu, czy będzie selektywny i dotknie tylko kilku państw.
Załóżmy, że inwestorzy przestaną wkładać kraje rynków wschodzących do jednego worka – w takim przypadku powinna nastąpić wyraźna dywersyfikacja w wycenie ryzyka krajów naszego regionu. Zróżnicowanie powinno opierać się na analizie fundamentów gospodarczych. W obecnej sytuacji kluczowym czynnikiem powinna być równowaga zewnętrzna. Kraje o znacznym deficycie na rachunku bieżącym i dużym zewnętrznym zadłużeniu pierwsze powinny znaleźć się na liście państw, które boleśnie odczują skutki obecnego kryzysu. Oczywiście, skala deficytu w wymianie międzynarodowej może być kompensowana stabilnym napływem zagranicznych środków finansowych.
Czy w obecnej sytuacji w ten napływ należy wierzyć?
W krajach nadbałtyckich zahamowanie finansowania ekspansji gospodarczej przez sektor bankowy jest widoczne. Podobne symptomy można obserwować już w Bułgarii.
Zatem w tych krajach spowolnienie gospodarcze jest nieuniknione, w niektórych już widoczne. W krajach nadbałtyckich znaczny spadek tempa wzrostu gospodarczego połączony jest z wyraźnym, przyspieszeniem inflacji. Tak skomplikowana sytuacja makroekonomiczna zmusza do bardzo odpowiedzialnej polityki fiskalnej, w przeciwnym rasie pod presją znajdzie się istniejący system kursowy. Należy pamiętać, że niepowodzenie w szybkim przyjęciu euro jest dla tych gospodarek dodatkowym czynnikiem ryzyka w obecnej sytuacji.
Węgry, kraj z płynnym kursem walutowym, dużym deficytem na rachunku bieżącym i znacznymi problemami fiskalnymi, oczywiście znalazł się również pod presją obecnych wydarzeń. Znacząca przecena forinta i ostatnie niepokojące informacje z rynku skarbowych obligacji pokazują skalę problemu, któremu będą musieli stawić czoła Węgrzy. Zbliżone kłopoty przeżywać będzie gospodarka Rumunii.
Polskie fundamenty, nie tylko na tle regionu, wyglądają bardzo solidnie. Wysokie tempo wzrostu gospodarczego, relatywnie niski deficyt na rachunku obrotów bieżących, powoli poprawiająca się pozycja fiskalna wyraźnie odróżniają nas od wymienionych krajów. „Na dziś” solidne fundamenty są dostrzegane przez rynki finansowe i dają wysoki komfort działania polskim władzom, których reakcja na zewnętrzny kryzys jest raczej dostosowaniem do wspólnej polityki europejskiej niż własną, inspirowaną poważnymi problemami inicjatywą.
Oczywiście, nie lekceważąc bieżących działań warto pomyśleć o polityce „na jutro”, gdy trzeba będzie funkcjonować w nowym, mniej przyjaznym, „pokryzysowym” otoczeniu. Reformy strukturalne, konsolidacja fiskalna, dalekowzroczna polityka pieniężna i bezpieczne reguły funkcjonowania sektora finansowego to sprawy ważne – nie pozwólmy o nich zapomnieć, myśląc dziś o sprawach pilnych.
Andrzej Raczko, Parkiet
Komentarze
Skomentuj