Czy fundusze private equity dadzą zarobić?
Poszukując metod spokojnego i zyskownego zacumowania oszczędności na okres burz i naporów na rynku giełdowym, warto zwrócić uwagę na fundusze private equity. Oferują one możliwość zaangażowania w firmy niepubliczne, tj. spółki, których papiery wartościowe nie są notowane na rynkach regulowanych.
Zarządzający funduszami private equity (zwanymi również funduszami aktywów niepublicznych) poszukują perspektywicznych przedsiębiorstw, które potrzebują zastrzyku kapitału na dalszy rozwój. Oferują im finansowanie alternatywne w stosunku do kredytu bankowego, a w zamian obejmują akcje, udziały bądź inne papiery wartościowe (np. obligacje, warranty). Jeśli spółka dobrze wykorzysta kapitał pozyskany od funduszu, to po kilku latach (najczęściej trzech do sześciu), fundusz może zbyć papiery wartościowe, dyskontując wzrost ich wartości wynikający ze wzrostu wartości przedsiębiorstwa emitenta.
Dobrze zorganizowany fundusz private equity nie ogranicza swojej roli do biernego oczekiwania na rezultaty dofinansowania, ale dąży do uzyskania kontroli nad procesem wydatkowania przez zarząd spółki pozyskanego kapitału i rozlicza go z efektywności podejmowanych działań.
Pogoda nie tylko dla bogaczy
Dzieła sztuki niezmiennie kojarzone są z formą lokaty kapitału przeznaczoną wyłącznie dla osób najzamożniejszych. Tymczasem zakup dobrego obiektu sztuki najnowszej to wydatek rzędu kilku tysięcy czy wręcz kilkuset złotych. Wchodząc na rynek, twórca nie może pozwolić sobie bowiem na wygórowane ceny.
Przewidywać sukces młodego artysty, a co się z tym wiąże potencjalny wzrost wartości jego prac, to jednak tak jakby przewidywać pogodę. Analiza szeregu informacji pozwala postawić mniej bądź bardziej pewną tezę, jednakże stuprocentowej pewności co do tego typu prognoz mieć nie sposób.
Po pierwsze – obserwacja
Budowę kolekcji dziel sztuki współczesnej rozpocząć należy od obserwacji tego, co dzieje się aktualnie na rynku, lektury fachowych czasopism, ale także bywania na wernisażach czy targach. Segmentem sztuki współczesnej bowiem, w znacznie większym stopniu niż ma to miejsce w przypadku sztuki dawnej, rządzą okresowe trendy i mody. Dlatego też tak ważne jest, by „być na bieżąco”. Trzeba patrzeć, poznawać, chłonąć, nie bać się zauroczyć i odkrywać w sobie pasję.
NEW CONNECT wciąż ma perspektywy
Systematyczny spadek cen akcji spółek notowanych na New Connect oraz podejrzenia Komisji Nadzoru Finansowego o manipulacje kursami spółek debiutantów nie przekreślają szans na rozwój młodego rynku. Podstawy do optymizmu dają same spółki obecne na nowym parkiecie
New Connect to nowa platforma obrotu, dedykowana przede wszystkim spółkom we wczesnej fazie rozwoju albo nawet dopiero rozpoczynającym działalność. Pomysł został zaczerpnięty z rynków rozwiniętych. Przy wszystkich większych parkietach -w Londynie, Frankfurcie czy Sztokholmie działają podobne rynki, gdzie procedury wejścia na giełdę są uproszczone, a obowiązki informacyjne mniejsze.
Dzięki temu kapitał mogą pozyskać mniejsi przedsiębiorcy, którzy mają innowacyjne pomysły na biznes. W 1995 roku, kiedy powstawał rynek AIM w Londynie, na młodym parkiecie zadebiutowało 10 spółek. Obecnie ich liczba przekracza 1600! Londyński rynek przyciągał nie tylko rodzime firmy, ale także dopiero rozpoczynające działalność spółki surowcowe z Kazachstanu czy Rosji.
Czy może być jeszcze taniej?
Na parkiecie trwają silne spadki w reakcji na pogarszającą się koniunkturę światową – drożejącą ropę i problemy banków na świecie. Inwestorzy uciekają z warszawskiej giełdy i… wartość rynkowa niektórych spółek jest mniejsza od gotówki, jaką mają w kasie.
Spadki na warszawskiej giełdzie trwają niemal bez przerwy od 12 miesięcy. Od października ubiegłego roku do czerwca 2008 nie było miesiąca, żeby indeksy wzrosły. Tymczasem na zagranicznych giełdach jeszcze w III kwartale ubiegłego roku dominowały wyraźne wzrosty, a drugi kwartał 2008 r. najważniejsze giełdy zakończyły niewielkimi spadkami rzędu 2-3 proc. W tym samym II kwartale 2008 r. indeks WIG20 spadł o 10,9 proc. a wskaźnik dla małych i średnich spółek obniżył się o 15,4 proc. Patrząc na ranking giełdowych indeksów na świecie za ostatnie 12 miesięcy, WIG20 znalazł się w ostatniej dziesiątce najgorszych wskaźników giełdowych – większe straty przyniosły inwestorom m.in. inwestycje w Irlandii, Estonii (oba kraje w I kwartale 2008 r. zanotowały ujemny wzrost PKB), w Belgii i Szwecji a także w Turcji czy Wietnamie. W żadnym z tych krajów (może z wyjątkiem Szwecji) sytuacja gospodarcza nie jest tak dobra jak w Polsce. Mniej można było stracić na akcjach m.in. w USA, czy Wielkiej Brytanii, a więc w krajach najmocniej dotkniętych przez kryzys na rynku nieruchomości.
Dochodowe szanse
Od kilku miesięcy niemałe trzęsienie wstrząsa parkietami giełd. Wykresy indeksów wyglądają jakby były kreślone pisakiem sejsmografu stojącego w epicentrum kataklizmu.
Trudno uzyskać od kogokolwiek konkretną odpowiedź na pytanie, kiedy znów ceny akcji czy jednostek funduszy inwestycyjnych osiągną wartości z połowy ubiegłego roku. Papierowe, a także zrealizowane straty idą już w wiele miliardów złotych. Coraz więcej inwestorów opuszcza zdrowy rozsadek.
Wielu z nich nie zdawało solne sprawy, co oznacza pojęcie inwestowanie. Czy każdy doradca finansowy lub agent sprzedaży jednostek funduszu inwestycyjnego mówił zawsze swym klientom o ryzyku i specyfice inwestycji w fundusze agresywne? Wątpię. Jest przecież na prowizji. Inwestowanie w fundusze to nie spekulacja, służąca wykorzystaniu krótkotrwałych wzrostów walorów finansowych. Utalentowani spekulanci już dawno sprzedali akcje i teraz czekają, aby je za bezcen odkupić Historia się powtarza, lecz niewielu wyciąga z niej wnioski. A można było już się czegoś nauczyć. Mieliśmy już kilka lekcji.
Ostre przeceny akcji spowodowały, że wiele z nich osiąga poziomy wskaźników bliskie atrakcyjnych. W szczególności okazje do zarobków mogą dawać spółki funkcjonujące w sektorze energetycznym i surowcowym.
Jak i kiedy skutecznie zdywersyfikować portfel
Gdy na rynku kapitałowym panuje hossa, nikt nie zastanawia się nad detalami: ryzykiem, zmiennością stóp zwrotu, dywersyfikacją portfela. To niewybaczalny błąd.
W czasach wzrostów szczytem dywersyfikacji jest posiadanie papierów kilkunastu spółek różnej wielkości i reprezentujących rozmaite branże. O obligacjach czy gotówce w portfelu nikt nawet nie chce słyszeć. Tego typu myślenie nie jest cechą właściwą jedynie inwestorom indywidualnym. Także fundusze inwestycyjne, których statuty na to pozwalają, lokują w akcje tak wiele, jak się da. Poszukiwanie innych niż akcje instrumentów zaczyna się z reguły dopiero wtedy, gdy na giełdzie pojawiają się oznaki poważnych kłopotów. Wówczas zaczyna się mówić o walutach, złocie, surowcach, inwestycjach alternatywnych. Bardziej zapobiegliwe fundusze zwykle mają już coś pod ręką – coś, co w razie potrzeby można szybko podsunąć klientom.
Do elementarza każdego inwestora należy potoczna wersja uczonych badań mówiąca, by nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka. Ta oczywista zasada jest przyjmowana z pełnym zrozumieniem i akceptacją. W praktyce jednak lekceważy się ją i stosuje w uproszczonej wersji.
Na giełdzie łatwiej o okazje
Paniczna wyprzedaż akcji na giełdzie najmocniej dotknęła słabe spółki, których wyceny wzrosły na fali hossy jak balony, bez wyraźnego powodu. Ceny akcji spółek o obiecujących perspektywach traciły na wartości znacznie wolniej. Wybraliśmy kilka dużych spółek, których ceny juz teraz wydają się atrakcyjne.
Gwałtowne spadki cen na warszawskiej giełdzie na początku roku wywołały prawdziwa ucieczkę od akcji indywidualnych inwestorów. W ciągu pierwszych dwóch tygodni stycznia WIG20 spadł o 15,1 proc., WIG stracił blisko 17,0 proc, a mWIG40 spadł aż o 21 proc (dane na 16 stycznia 2008 r.).
Inwestorzy i analitycy jako główną przyczynę spadków wskazywali problemy, z jakimi boryka się amerykańska gospodarka. Jednak patrząc na procentowe zmiany giełdowych indeksów, wydaje się, że epicentrum kryzysu nie jest Wall Street, tylko giełda w Warszawie W tym samym czasie Dow Jones spadł bowiem tylko o 6,0 proc, a SP500 o proc Na załamanie na warszawskie] giełdzie największy wpływ miały więc czynniki lokalne – przede wszystkim kumulacja w krótkim okresie umorzeń jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Najmocniej ucierpiały małe i średnie spółki – od szczytu ustanowionego w lipcu ubiegłego roku indeks mWIG40 spadł ponad 40 proc W tym czasie WIG20 spadł o połowę mniej.
Polskie akcje najtańsze na świecie?
Spadki cen akcji zwiększyły atrakcyjność inwestowania na giełdzie. Według cen na połowę stycznia br. wskaźnik Cena/Zysk w oparciu o zyski z ostatnich czterech kwartałów wynosi dla indeksu WIG20 ok. 12. Dla indeksu | małych i średnich spółek mWIG40 wskaźnik Cena/Zysk jest nieco wyższy i sięga 16. Zarówno wyceny dużych, jak i małych spółek znacznie spadły od czerwcowego szczytu – w apogeum gorączki inwestowania w małe spółki Cena/Zysk dla mWIGu40 przekraczał 40! Na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy w gospodarce nie zaszły jednak żadne drastyczne zmiany uzasadniające taką przecenę, choć należałoby dodać, że wcześniejsze mocne wzrosty wielu spółek były często nieuzasadnione. Porównując wycenę polskich akcji z wycenami na giełdach zagranicznych, WIG20 należy do najtańszych indeksów w regionie i na świecie (patrz tabelka). Jedynie londyński FTSE ma niższy wskaźnik Cena/Zysk, ale brytyjską gospodarkę zaczyna dotykać ten sam wirus, który zainfekował gospodarkę amerykańską, czyli spadek cen domów, zbyt wysokie zadłużenie gospodarstw domowych, silne osłabienie funta i wyraźne pogorszenie koniunktury w przemyśle.
Inwestycje w złoto
Jak powiedział kiedyś lord Rees Mogg: „kłamać zdarza się rządom, bankierom, a czasem nawet audytorom, Tylko złoto mówi prawdę”.
Dzieje się tak, ponieważ złote krugerrandy, bieliki czy dukaty stanowią uniwersalnie akceptowaną i prawie niezniszczalną formę inwestycji, która – w przeciwieństwie do pieniądza papierowego – nie ulega łatwo manipulacji ze strony rządów, banków centralnych bądź instytucji finansowych.
Złoto nie poddaje się inflacji, a w czasie kryzysów i zawirowań politycznych tylko zyskuje na wartości. Pieniądz papierowy, który sto lat temu opuści! drukarnie mennic carskich czy kajzerowskich ma dziś wartość czysto kolekcjonerską – natomiast złote aureusy, bite dwa tysiące łat temu przez rzymskie mennice, poza wszelkimi innymi walorami zachowują po dziś dzień także realną siłę nabywczą.
Osoby, które decydują się na inwestycje złoto, muszą jednak borykać się z niebagatelnym problemem technicznym odnośnie wypracowania w miarę bezpiecznej formuły partycypowania we wzroście wartości kruszcu. Przechowywanie w domu złota w monetach bądź sztabach nie jest bowiem rozwiązaniem bezpiecznym, szczególnie jeśli nie dysponujemy specjalistycznymi zabezpieczeniami technicznymi.
Los NewConnect w rękach inwestorów indywidualnych
Nawet 700-proc. zyski debiutantów z nowego rynku działają na wyobraźnię inwestorów. Mały rynek ma jednak swoje wielkie słabości.
Z końcem sierpnia odbyła się pierwsza sesja na NewConnect, nowym rynku akcji dla początkujących firm, zarządzanym przez Giełdę Papierów Wartościowych. Podobnie jak na GPW ponad szesnaście lat temu, na NewConnect zadebiutowało pięć firm – Digital Avenue, S4E, Viaguara, Virtual Vision i Wrocławski Dom Maklerski. Na tym jednak podobieństwa się kończą.
Transakcje zawierano po cenach o od kilkudziesięciu do kilkuset procent wyższych niż w przeprowadzanych kilka tygodni wcześniej niepublicznych ofertach sprzedaży (skierowanych do nie więcej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu inwestorów), a obroty przekroczyły 34 mln zł – jak na ilość i wartość notowanych firm, były bardzo wysokie.