200 mld ożywi gospodarkę Unii Europejskej
Komisja Europejska przyjęła plan walki z recesją, który ma pobudzić wydatki konsumpcyjne oraz ochronić miejsca pracy.
Komisja Europejska ogłosiła w środę skoordynowany plan pobudzenia unijnej gospodarki. Przewidziano w nim rozwiązania, które w krótkim terminie mają wyciągnąć UE z recesji, a w długim – zapewnić jej stabilniejszy wzrost gospodarczy. Wartość pakietu oszacowano na 200 mld euro, czyli 1,5 proc. produktu krajowego brutto Wspólnoty.
– Nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych działań – oświadczył przewodniczący KE Jose Manuel Barroso.
Skorzystają wielcy, ale nie tylko!
Beneficjentami programu Infrastruktura i środowisko będą głównie instytucje realizujące inwestycje drogowe oraz wielkie firmy z sektora energetycznego, ale zarobią na nim również mniejsze przedsiębiorstwa, wykonawcy kontraktów.
Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko to niekwestionowany lider, jeśli chodzi o wielkość unijnego wsparcia. Na pieniądze mogą liczyć przede wszystkim instytucje odpowiedzialne za rozwój transportu drogowego (Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad), kolejowego (PKP Polskie Linie Kolejowe) oraz jednostki samorządu terytorialnego. Przedsiębiorcy powinni spodziewać się zamówień publicznych na prace związane z budową i modernizacją oczyszczalni ścieków, sieci kanalizacyjnych, a przede wszystkim dotyczących budowy i modernizacji dróg ekspresowych i autostrad, sieci kolejowej oraz rozwoju transportu miejskiego. W ramach osi priorytetowej I – Gospodarka wodno-ściekowa – planuje się do końca 2015 r. min. wybudowanie lub zmodernizowanie oczyszczalni w 318 miejscowościach oraz rozbudowę lub modernizację sieci kanalizacyjnej w 459. Pochłonie to ponad 2,7 mld euro pochodzących z UE.
Rzucanie grochem o ścianę
Po raz ostatni piszę o silnym złotym i jego negatywnym wpływie na gospodarkę. Po raz ostatni dlatego, że po prostu zniechęciłem się. Nawet koledzy analitycy wydają się nie popierać moich tez
Dla spokoju sumienia warto to jednak zrobić. Bezpośrednim impulsem zmuszającym mnie do wzięcia się za bary z tematem były wydarzenia z polowy lipca. Wtedy to Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów, powiedziała w jednym z wywiadów, że nie będzie „żadnych” interwencji w celu osłabienia złotego. Pomyślałem sobie, że po prostu coś się pani minister wypsnęło. Jednak w kolejnych dniach coś bardzo podobnego powiedział premier Donald Tusk, a po nim wicepremier Waldemar Pawlak. Szczególnie zdziwił mnie Waldemar Pawlak, który (jak mi się do tej pory wydawało) doskonale rozumie to, co dzieje się na rynkach finansowych.
Przemyślane działanie?
Stwierdziłem, że to nie przypadek, a raczej skoordynowana akcja. Akcja, która najwyraźniej ma na celu jeszcze większe umocnienie złotego. Można to porównać do sytuacji, w której ochrona informuje wszem wobec, że o konkretnej godzinie będzie spała, podczas gdy w chronionym obiekcie nie ma alarmu, wiec złodziej może spokojnie wszystko wynieść. Przecież można nie interweniować, jeśli uważa się, że nie ma takiej potrzeby, po co jednak o tym głośno mówić? Ciągłe mówienie o obrzydzeniu do interwencji spełnia rolę słownej interwencji umacniającej naszą walutę. Zbyt szanuję rząd, żeby podejrzewać, że wypowiedzi jego członków są przypadkowe. Nie bardzo jednak rozumiałem, dlaczego chce on dalszego umocnienia złotego. Jeden z dziennikarzy powiedział mi: „Nie rozumiesz? Przecież chodzi o to, żeby mocny złoty obniżył cenę paliw i wtedy apele o redukcję akcyzy staną się bezprzedmiotowe”.