Jak bank może pomóc w codziennych zakupach
Karty płatnicze, bankomaty, szybkie pożyczki, programy rabatowe i lojalnościowe – dzięki nowoczesnym produktom bankowym zakupy możemy robić dzisiaj szybciej i taniej. Efekt uboczny? Kupujemy coraz więcej. I często bezmyślnie
Jeszcze 20 lat temu zakupy robiliśmy zupełnie inaczej. Nie mieliśmy kart płatniczych, na ulicach nie było bankomatów. Zakupy w sieci? Na to trzeba było poczekać ładnych kilka lat. Szło się do sklepu z gotówką w portfelu, od czasu do czasu można było upolować jakąś promocję czy kupić coś na przecenach.
Dzisiaj w portfelach mamy już ponad 32 mln różnego rodzaju kart: debetowych, kredytowych, przepłaconych, z paskiem magnetycznym, chipem, opcją zbliżeniową – do płacenia w sklepach, internecie, wypłat gotówki z bankomatów. Na ulicach czy w centrach handlowych stoi już ponad 17 tys. bankomatów. Dla porównania, na początku 1999 r. było ich niespełna 2,5 tys.
Internet na tyle spowszechniał, że dzisiaj można kupić niemal wszystko, nie ruszając się z domu. Chociaż „z domu” też staje się już staromodnym pojęciem. Dzięki technologii mobilnej, a więc przeniesieniu internetu do telefonu komórkowego, chleb, mleko czy zagraniczną wycieczkę można kupić, jadąc tramwajem.
Ale czy bankowe nowinki naprawdę pomagają nam robić zakupy? Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, czy dzięki bankom, ich produktom i usługom zakupy robimy dzisiaj bezpieczniej, szybciej, łatwiej i wygodniej, taniej oraz czy rozsądniej. czytaj więcej
Władcy liczb
Ostatnie żenujące pomyłki Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczące zadłużenia krajów naszego regionu czy strat sektora bankowego w Wielkiej Brytanii tylko dolały oliwy do ognia.
Niemoc i konflikty interesów, w jakie popadały instytucje finansowe wydające osądy gospodarcze oraz prognozy dla aktywów finansowych, stały się zatrważające. Liczba pomyłek i porażek przekroczyła punkt, w którym warto zapytać o sens wydawania prognoz i polegania na nich.
Dwa i pół roku temu byliśmy zasypywani optymistycznymi prognozami gospodarczymi oraz zaleceniami kupna akcji i funduszy inwestycyjnych. Wśród blisko 500 rekomendacji, wydanych przez kilkanaście krajowych biur maklerskich, ze świecą trzeba było szukać takich, których autorzy odradzali zakupy. Giełda wisiała już nad przepaścią, a w funduszach inwestycyjnych nikt nie miał odwagi powiedzieć publicznie, że czeka nas chociaż schłodzenie nastrojów.