Gospodarka hamuje, jednak wolniej niż w 2008

Dane o produkcji przemysłowej za październik, to jedne z pierwszych symptomów spowolnienia polskiej gospodarki. Potwierdzenie tej tendencji pociągnie za sobą obniżki stóp.

– Na razie wyhamowanie produkcji przemysłowej jest stopniowe i nie przypomina gwałtownych spadków z 2008 roku – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. W poniedziałek GUS podał, że w październiku produkcja przemysłowa obniżyła się z 7,7 proc. r/r do 6,5 proc. Po uwzględnieniu różnicy w liczbie dni roboczych wskaźnik ten wzrósł o 7,0 proc. r/r, w stosunku do 7,1 proc. we wrześniu.

Wyhamowanie produkcji zanotowano w 25 z 34 kategorii. – Ponownie wysokie dynamiki roczne zanotowano w sekcjach eksportowych: produkcji mebli (wzrost o 19,2 proc.), metali (14,6 proc. więcej) oraz pojazdów samochodowych (12,3 proc.). Wysokie wzrosty w tej ostatniej sekcji to ciągle echo udrożnienia łańcucha dostaw z Japonii – wyjaśnia Marcin Mazurek, analityk BRE. czytaj więcej

Kryzys zwykłych ludzi

Cechą wspólną państw, które ucierpiały najbardziej, była nierównowaga makroekonomiczna. W przypadku krajów nadbałtyckich (Estonia, Litwa, Łotwa) polegała ona na wysokim deficycie na rachunku obrotów bieżących i nadmiernym zadłużeniu w walutach obcych.

Irlandię na skraj przepaści zaprowadziła zbyt duża zależność od sektora budowlano-deweloperskiego, Islandię – nadmierna rola banków. Opierające się na eksporcie: Tajwan, Singapur, Japonia i Włochy, były zbyt uzależnione od koniunktury u partnerów handlowych, natomiast Ukraina swój rozwój opierała na surowcach i branży stalowej.

Kryzys okazał się na swój sposób sprawiedliwy, bo równie silnie jak w niezamożne kraje zza naszej wschodniej granicy uderzył w państwa najzamożniejsze: Japonię (2. miejsce na świecie pod względem wielkości PKB) czy Irlandię i Islandię (odpowiednio 6. i 7. miejsce pod względem PKB na głowę mieszkańca). Reakcje były niemal wszędzie podobne – rządy zwiększyły wydatki publiczne, by zniwelować spadek konsumpcji i inwestycji prywatnych. W efekcie szybko rosną deficyty budżetowe i długi sektora publicznego (zadłużenie Islandii zwiększyło się w ciągu roku z 20 do 70 proc. PKB), które kiedyś trzeba będzie spłacić.

czytaj więcej

Opcja fiskalna

Nie ulega wątpliwości, że w najbliższych kwartałach znacząco wzrośnie emisja długu
publicznego.

Trudno. Chyba nie ma wyjścia i trzeba zwiększyć deficyt budżetowy. Większość krajów rozwiniętych już od kilku miesięcy znajduje się w fazie ostrej recesji. Jednocześnie stopy procentowe osiągnęły lub niedługo osiągną poziom, który sprawi, że tradycyjna polityka pieniężna przestanie działać. Nie ma bowiem możliwości obniżania stóp procentowych poniżej zera.

Co prawda ktoś mógłby powiedzieć, że bank centralny może zawsze wydrukować dodatkowy pieniądz i po prostu rozdać poprzez, na przykład, wykupienie długu publicznego, ale wszystko wskazuje na to, że całkowita destrukcja aktywów w funduszach inwestycyjnych skierowałaby ten dodatkowy, i tak już zresztą pusty, pieniądz na zasilenie oszczędności, skąd już bardzo prosta droga do scenariusza japońskiego z lat go. ubiegłego wieku. W tym kontekście nie warto już chyba ekscytować się obniżką stop przez Bank Anglii o 150 punktów bazowych czy przez Rezerwę Federalną o 50 pb.

czytaj więcej

Surowce Inwestorzy boją się spadku popytu, ropa zmierza ku 40 dolarom

Trwa przecena surowców. Ropa naftowa od lipcowego szczytu staniała już o ponad dwie trzecie i wczoraj w Londynie kosztowała już tylko 43,80 USD za baryłkę. Wyraźnie tanieją także metale.

Powodem tej drastycznej przeceny jest przeświadczenie inwestorów, że popyt na surowce będzie coraz niższy ze względu na hamowanie światowej gospodarki. – Obraz makrogospodarczy jest słaby. Nie ma żadnego powodu, dla którego ceny ropy miałyby nie zejść poniżej 40 USD za baryłkę w ciągu najbliższych sześciu miesięcy – uważa Stephen Schork, szef firmy analitycznej Schork Group.

Według prognoz Merrill Lynch, ropa może w 2009 r- stanieć nawet poniżej 25 USD, jeśli na świecie będzie recesja.

czytaj więcej

Standardy na przeczekanie kryzysu

Zmiany w standardach rachunkowości, umożliwiające reklasyfikację aktywów, wywołały spore zamieszanie na rynku. Przepisy adresowane były głównie do instytucji finansowych. Mogły z nich jednak skorzystać również firmy posiadające akcje spółek giełdowych, wraz z przywilejem pojawiły się także obowiązki.

Rozporządzenie Komisji Wspólnot Europejskich wprowadziło możliwość zmiany zasad klasyfikacji aktywów finansowych nawet w przypadkach, w których wcześniej obowiązujące przepisy tego zabraniały. W efekcie firmy mogły uratować sprawozdania za III kwartał. Decyzja podjęta przez zarząd przed koncern października umożliwiała bowiem zmianę klasyfikację aktywów ze wsteczną datą. Pytani przez nas audytorzy zwracają jednak uwagę na dodatkowe obowiązki informacyjne, jakim będą musiały sprostać firmy, które zdecydują się na ten zabieg.

czytaj więcej

Dlaczego hamujemy?

Dane Głównego Urzędu Statystycznego na temat produkcji przemysłowej w październiku były nieprzyjemnym zaskoczeniem. Wzrost produkcji rok do roku o 0,2 proc. to wynik słaby i znacznie gorszy niż tzw. oczekiwania rynku.

Analitycy wśród przyczyn takiego stanu rzeczy widzą przede wszystkim pierwsze efekty kryzysu finansowego, a konkretniej wpływ spowolnienia gospodarek rozwiniętych krajów Unii Europejskiej, które są przecież naszymi głównymi partnerami handlowymi. Za spowolnienie w przemyśle miałby więc być odpowiedzialny eksport. Jednak czy tak rzeczywiście jest?

Osłabienie eksportu z pewnością ma jakiś wpływ na październikowe wyniki przemysłu, ale w mojej opinii wpływ ten nie jest decydujący. Żeby się o tym przekonać, trzeba przyjrzeć się wynikom, jakie w październiku zanotowały poszczególne działy przemysłu. Największy wzrost odnotowano w produkcji sprzętu i urządzeń radiowych, telewizyjnych i telekomunikacyjnych (ponad 40 proc.). Tak się składa, że dział ten charakteryzuje się największym udziałem eksportu w sprzedaży – w I półroczu udział ten wynosił ponad 80 proc.! Powinien on więc najbardziej ucierpieć, a nie notować największy przyrost sprzedaży.

czytaj więcej

Wojna depozytowa nie jest skuteczna

W październiku Polacy wypłacali pieniądze z banków. Nie powstrzymały ich przed tym coraz wyżej oprocentowane oferty.

Wartość depozytów zgromadzonych w polskich bankach zmniejszyła się w październiku o ponad pół miliarda złotych – wynika z danych o podaży pieniądza. Według szacunków „Parkietu”, faktycznie ich wartość spadła o 4,5 mld zł, bowiem znaczna część środków jest denominowana w walutach obcych, wobec których złoty znacznie się osłabił. To największy spadek wartości depozytów od trzech lat. Okazuje się wiec, że wojna banków o pieniądze Polaków nie przynosi oczekiwanych skutków.

czytaj więcej

Czarny poniedziałek?

Dzisiejsza sesja na światowych rynkach akcyjnych przyprawiła niejednego inwestora o palpitacje serca. Iście dantejskie sceny zapanowały od wschodu po zachód, największe światowe giełdy straciły ponad 5%.

Zaczęło sie na wschodzie gdzie w nocy zdrowo jebnęło HANG SENG -5.49%, SHANGHAI COMP -5.14%. Następnie w europie giełdy otworzyły się śrenio na -3% i po mizernym odbiciu zjechały w dół (DAX -7.16%, -6.83%, FTSE250 4.12%).

Recesja w USA

Ogólna przyczyna takiej przeceny jest oczywista – grozba recesji w stanach, jednak zaskakuje jej skala. Po fatalnym rozpoczęciu roku 2008, fatalnym zeszłym tygodniu mamy jeszcze gorszy poniedziałek. I to po tym jak w piątek prezydent USA ogłosił plan przeciwdziałaniu recesji w stanach – przecież to chyba dobrze że chcą pomóc gospodarce sie podnieść? Oczywiście, że dobrze, jednak inwestorzy jak słyszą obok siebie 2 magiczne słowa 'recesja’ i 'usa’ to z miejsca maja pełne gacie i uważają, że skoro trzeba czemuś zapobiegać to juz to na pewno nastąpi!

Otóż po pierwsze to nie prawda, że recesja musi nastąpić a po drugie już najwyższy czas aby USA nie było uważane za 'ślepą wyrocznie świetowego dobrobytu’.

Sytuacja w Polsce

Na rodzimym podwórku spadki dorównywały ogólnoświatowym (WIG20 -6.73%), oprócz zapatrzenia się na stany i dojżalsze rynki z pewnością powodem było także masowe wycofywanie się TFI, które przecież skądś muszą wziąść pieniądze dla Kowalskich, którzy widząć jak zamiast obiecanych 100% zysku dostali w prezencie na nowy rok -25% umażają swoje jednostki. Dodatkowo wizja podniesienia stóp procentowych przez RPP jak i przewidywanego spadku PKB do tylko nieco powyżej 5% w 2008 roku nie podniosi na duchu.

Widoki na przyszłość

Krótkoterminowo wydaje mi się, że nie powinno być źle (pod warunkiem ze jutro stany nie zamkną sie jakoś śtrasznie nisko), podejrzewam że w okolicach środa/piątek będziemy mogli liczyć na jakiś mocniejszy róch w górę (WIG20 okoloce 3100). W dłuższej perspektywie trudno prognozować, wszystko będzie zależeć do ogólnoświatowej atmosfery. W każdym razie kolejny tydzień zapowiada się jeszcze ciekawiej niż poprzedni.