Inflacja niższa dzięki spadającym cenom paliw
Grudniowe dane o inflacji okazały się zgodne z przewidywaniami rynku. Ekonomiści spodziewają się teraz kolejnych cięć stóp procentowych
W grudniu 2008 r. ceny wzrosły o 3,3 proc. rok do roku, wobec 3,7 proc. w listopadzie – podał w środę Główny Urząd Statystyczny. Inflacja była więc zgodna z oczekiwaniami ekonomistów. Resort finansów – którego obliczenia są ważną wskazówką dla rynku – szacował wcześniej, że ceny wzrosły w grudniu o 3,4 proc.
Zaważyły paliwa
– Główną przyczyną był spadek cen paliw o 9 proc. w skali miesiąca – tłumaczy Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Była to największa zniżka od 10 lat.
Ekspertów zaskoczył natomiast nieznacznie większy od przewidywanego roczny wzrost cen żywności (do 3,2 proc. wobec 2,9 proc. w listopadzie). Wynikało to z większego niż przewidywany wzrostu cen tłuszczów roślinnych, mięsa wieprzowego, warzyw i ryb.
Surowce Inwestorzy boją się spadku popytu, ropa zmierza ku 40 dolarom
Trwa przecena surowców. Ropa naftowa od lipcowego szczytu staniała już o ponad dwie trzecie i wczoraj w Londynie kosztowała już tylko 43,80 USD za baryłkę. Wyraźnie tanieją także metale.
Powodem tej drastycznej przeceny jest przeświadczenie inwestorów, że popyt na surowce będzie coraz niższy ze względu na hamowanie światowej gospodarki. – Obraz makrogospodarczy jest słaby. Nie ma żadnego powodu, dla którego ceny ropy miałyby nie zejść poniżej 40 USD za baryłkę w ciągu najbliższych sześciu miesięcy – uważa Stephen Schork, szef firmy analitycznej Schork Group.
Według prognoz Merrill Lynch, ropa może w 2009 r- stanieć nawet poniżej 25 USD, jeśli na świecie będzie recesja.
Jeszcze pół roku bessy
Krach na rynku ropy naftowej jest warunkiem koniecznym do zakończenia kryzysu w sektorze finansowym. Jego przyczyną jest odpływ kapitału z centrów gospodarczych na surowcowe peryferia.
Dopiero zdjęcie z krajów rozwiniętych rekordowo wysokiego „podatku surowcowego„ pozwoli ten krwotok zatamować
Rozpoczęte w połowie lipca, najsilniejsze od trzech miesięcy, odbicie cen akcji na krajowym rynku rozbudziło nieśmiałe nadzieje na zakończenie bessy. Z pochopnymi decyzjami o powrót na rynek akcji nie należy się jednak nadmiernie spieszyć.
Czy może być jeszcze taniej?
Na parkiecie trwają silne spadki w reakcji na pogarszającą się koniunkturę światową – drożejącą ropę i problemy banków na świecie. Inwestorzy uciekają z warszawskiej giełdy i… wartość rynkowa niektórych spółek jest mniejsza od gotówki, jaką mają w kasie.
Spadki na warszawskiej giełdzie trwają niemal bez przerwy od 12 miesięcy. Od października ubiegłego roku do czerwca 2008 nie było miesiąca, żeby indeksy wzrosły. Tymczasem na zagranicznych giełdach jeszcze w III kwartale ubiegłego roku dominowały wyraźne wzrosty, a drugi kwartał 2008 r. najważniejsze giełdy zakończyły niewielkimi spadkami rzędu 2-3 proc. W tym samym II kwartale 2008 r. indeks WIG20 spadł o 10,9 proc. a wskaźnik dla małych i średnich spółek obniżył się o 15,4 proc. Patrząc na ranking giełdowych indeksów na świecie za ostatnie 12 miesięcy, WIG20 znalazł się w ostatniej dziesiątce najgorszych wskaźników giełdowych – większe straty przyniosły inwestorom m.in. inwestycje w Irlandii, Estonii (oba kraje w I kwartale 2008 r. zanotowały ujemny wzrost PKB), w Belgii i Szwecji a także w Turcji czy Wietnamie. W żadnym z tych krajów (może z wyjątkiem Szwecji) sytuacja gospodarcza nie jest tak dobra jak w Polsce. Mniej można było stracić na akcjach m.in. w USA, czy Wielkiej Brytanii, a więc w krajach najmocniej dotkniętych przez kryzys na rynku nieruchomości.
Dochodowe szanse
Od kilku miesięcy niemałe trzęsienie wstrząsa parkietami giełd. Wykresy indeksów wyglądają jakby były kreślone pisakiem sejsmografu stojącego w epicentrum kataklizmu.
Trudno uzyskać od kogokolwiek konkretną odpowiedź na pytanie, kiedy znów ceny akcji czy jednostek funduszy inwestycyjnych osiągną wartości z połowy ubiegłego roku. Papierowe, a także zrealizowane straty idą już w wiele miliardów złotych. Coraz więcej inwestorów opuszcza zdrowy rozsadek.
Wielu z nich nie zdawało solne sprawy, co oznacza pojęcie inwestowanie. Czy każdy doradca finansowy lub agent sprzedaży jednostek funduszu inwestycyjnego mówił zawsze swym klientom o ryzyku i specyfice inwestycji w fundusze agresywne? Wątpię. Jest przecież na prowizji. Inwestowanie w fundusze to nie spekulacja, służąca wykorzystaniu krótkotrwałych wzrostów walorów finansowych. Utalentowani spekulanci już dawno sprzedali akcje i teraz czekają, aby je za bezcen odkupić Historia się powtarza, lecz niewielu wyciąga z niej wnioski. A można było już się czegoś nauczyć. Mieliśmy już kilka lekcji.
Ostre przeceny akcji spowodowały, że wiele z nich osiąga poziomy wskaźników bliskie atrakcyjnych. W szczególności okazje do zarobków mogą dawać spółki funkcjonujące w sektorze energetycznym i surowcowym.